Terapia schematu Zależności i Niekompetencji

Zależność/Niekompetencja – przykłady z życia

Zależność/Niekompetencja to schemat wpływający na naszą samodzielność i sposób podejmowania decyzji. Jego posiadanie wiąże się zwykle z poczuciem bezsilności. Poddając się działaniu schematu zależności i niekompetencji będę szukać kogoś, kto weźmie odpowiedzialność za moje życie. Unikając aktywacji tego schematu będę skłonny trwać w jakiejś życiowej sytuacji, byleby tylko nie doświadczać lęku związanego z nowym i nieznanym. Radząc sobie z nim przez nadmierną kompensację mogę przywiązywać przesadną wagę do samodzielności nawet w sytuacjach, kiedy korzystanie z pomocy innych jest czymś naturalnym. Poniżej znajdziecie przykłady działania każdego z tych trzech stylów radzenia sobie ze schematem zależności/niekompetencji.

Poddanie się schematowi – historia Alberta

Ojciec Alberta często pił i zachowywał się nieodpowiedzialnie. Utrzymywał się z posiadanego gospodarstwa i z dorywczych prac. Potrafił przepić wszystkie zarobione pieniądze czy stracić prawo jazdy za prowadzenie po alkoholu. Miał też skłonność do obwiniania rodziny za swoje niepowodzenia. Matka Alberta była zła na męża za takie zachowania, ale bała się go, bo po alkoholu robił się agresywny. Wysyłała więc małego Alberta za ojcem nakazując mu: „pilnuj go, żeby nic nie nawywijał!”, a sama zajmowała się młodszą córką. Tylko jak dziecko ma upilnować dorosłego mężczyznę? W efekcie Albert świetnie poznał uczucie bezsilności. Ojciec z kolei wysługiwał się Albertem. Czasem kazał mu sprzedawać owoce na targu, czasem wysyłał niepełnoletniego jeszcze syna po alkohol. Kiedy syn nie radził sobie z oczekiwaniami ojca, ten mówił mu: „pierdoła jesteś, nie wiesz jak się robi?”, po czym następował wykład jak to Albert miałby targować się o ceny owoców czy negocjować zniżkę na trzecią butelkę wódki…

Dorosły Albert ożenił się z Zosią, którą poznał jeszcze w szkole średniej. Żyje im się skromnie – Zosia zrezygnowała z pracy żeby zająć się wychowaniem ich dzieci, a Albert jako asystent w urzędzie zarabia niewielkie pieniądze. Pracę załatwił mu teść – Albert skończywszy technikum ekonomiczne nie bardzo wiedział jak poruszać się na rynku pracy. Nawiasem mówiąc technikum też nie było jego pomysłem – taką szkołę zasugerowała mu ciotka, a on uznał to za dobry pomysł. Ostatnio Albert przeżywa więcej stresu. Zosia chce zmienić mieszkanie na większe, a Albert zupełnie nie wie jak się za to zabrać. Trzeba by pewnie wziąć kredyt. Tylko jak? I czy z jego zarobkami będzie ich stać? Pewnie nie. Pytania się mnożą, Zosia ciśnie, a Albert czuje coraz większą bezsilność. Sam przecież nie będzie w stanie podjąć właściwej decyzji. Gdyby tylko ktoś powiedział mu, co ma zrobić…

Unikanie schematu – historia Agaty

Mała Agata wcześnie straciła ojca. Zginął w wypadku, gdy miała 3 lata. Mama nie umiała poradzić sobie z tym faktem. Zaczęła cierpieć na depresję. Gdy w końcu wydobyła się z niej, zaczęła dużo pracować, często zostając w pracy po godzinach. Agatą i domem zajmowała się babcia. Nie miała zbyt wiele energii, dlatego starała się jak najszybciej „ogarnąć” domowe obowiązki i usiąść przed telewizorem. Gdy mała Agatka próbowała angażować się w jakieś zajęcia wspólnie z babcią, słyszała w kółko: „zostaw!”, „nie potrafisz!”, „nie wiesz jak!”, „nie przeszkadzaj!”, „sama zrobię szybciej!” i tak dalej… Gdy coś rozsypała, stłukła czy przewróciła – słyszała „po coś to ruszała!”. Najlepszym wyjściem było bawić się samotnie w ciszy i nie przeszkadzać. Mama również nie dawała zbyt wiele wsparcia i uwagi. Gdy Agatka chciała jakiejś porady, mama odpowiadała zwykle: „przepraszam córuś, nie teraz, jestem zmęczona”. W efekcie Agata zostawała ze swoimi dziecięcymi, a potem nastoletnimi problemami sama.

Dorosła Agata jest starszą specjalistką w korporacji. Jest ceniona za swą wiedzę, dokładność i skrupulatność, choć mniej za tempo pracy. Jest też zmęczona i sfrustrowana zmianami w swojej firmie. Pracy przybywa, stresu również, za to gratyfikacji brak. Już prawie wszyscy koledzy z zespołu odeszli do konkurencji. Tylko Agata tkwi ciągle w tym samym miejscu. Czasem myśli sobie, że może i ona powinna zmienić pracę. Ale zaraz do głowy przychodzą kolejne myśli: zmiana pracy to konieczność napisania CV, wysłania go gdzieś, pójścia na rozmowę. Przecież ona nie wie jak się za to zabrać! Spytać kogoś? Nie będzie przeszkadzać i zawracać głowy. Spróbować samodzielnie? W końcu będzie trzeba. Ale może jeszcze nie teraz. Po co to ruszać, skoro jeszcze daje radę? Dlatego stara się o tym nie myśleć, tylko robić swoje. Byle do wieczora – wtedy poleży w wannie z lampką wina, a później pewnie jak zwykle zaśnie na kanapie oglądając seriale.

Nadmierna kompensacja – historia Marka

Rodzice małego Marka bardzo o niego dbali. Mama zawsze pilnowała, by synek był odpowiednio ubrany, umyty i najedzony. Marek czuł tę troskę aż nazbyt. Ilekroć próbował wyjść bez czapki, tylekroć mama zmuszała go, by ubrał się tak, jak ona chce. Mówiła wtedy „mamusia chce twojego dobra, wie lepiej, jak cię ubrać”. Podobnie było z kanapkami do szkoły czy pakowaniem tornistra. Tata z kolei był nad wyraz przezorny. Zwykł mawiać, że lepiej zawczasu przewidzieć problemy, niż potem być zaskoczonym. Miał też skłonność do wyolbrzymiania zagrożeń. Gdy w lato koledzy kąpali się w rzece,  Marek słyszał, że nurt jest zbyt wartki. Gdy zimą zjeżdżali z pobliskiej skarpy, Marek słyszał, że pod śniegiem mogą być gałęzie. I tak ze wszystkim… W kółko tylko „nie rób” i „uważaj”. Gdy jednak zdarzało się, że coś poszło nie tak, rodzice zawsze wspierali syna. Tyle tylko, że najpierw Marek musiał usłyszeć „no widzisz, nie pomyślałeś”.

Dorosły Marek bardzo ceni sobie niezależność. Skończył studia i teraz jako freelancer zajmuje się grafiką i reklamą. Ma do tego talent i nieźle się zapowiada. Tyle tylko, że jako „świeżak” w branży ma jeszcze mało klientów i przez to zdarza się, że ledwo starcza mu pieniędzy do kolejnego zlecenia. Rodzice są wprawdzie zamożni i sami z siebie oferują mu wsparcie, ale Marek woli zadłużyć się na karcie kredytowej i spłacać potem odsetki, niż brać coś od nich. Mówi, że jak tylko raz skorzysta z pomocy, to zaraz wejdą mu na głowę. Szczyci się też tym, że zawsze sam podejmuje decyzje. Zwykle kosztuje go to jednak wiele wysiłku.  Zamiast spytać o radę kogoś ze znajomych, kto czuje się mocny w danej dziedzinie, Marek woli przez długie godziny przeszukiwać Internet, aby samemu wybrać najlepsze dla siebie rozwiązanie. A i tak później ma obawy, że mógł o czymś nie pomyśleć.

Podsumowanie

Dzieciństwo Alberta to historia bycia obarczanym zbyt dużą odpowiedzialnością przy jednoczesnym braku wsparcia. Mały chłopiec nie jest w stanie upilnować dorosłego, który zachowuje się nieodpowiedzialnie. Dlatego Albert świetnie poznał uczucie bezsilności, z którym zaczęły kojarzyć mu się różne nowe sytuacje. Wymagania stawiane przez ojca nasilały jeszcze ten schemat – karcąc i podając lepsze rozwiązanie nauczył Alberta postrzegania siebie jako kogoś niekompetentnego, podejmującego kiepskie decyzje. W dorosłym życiu schemat Alberta zbudowany na bazie tych doświadczeń zalewa go uczuciem bezsilności i bezradności w obliczu nowych sytuacji oraz podsuwa myśli o sobie jako kimś niekompetentnym, kogo pomysły są złe. Poddając się działaniu schematu Albert odruchowo szuka kogoś, kto podejmie decyzje za niego i tym samym sprawi, że nie będzie czuł się bezsilny. To podtrzymuje schemat, bo nie daje możliwości sprawdzenia, czy Albert byłby w stanie samodzielnie podjąć decyzję i poradzić sobie z jej konsekwencjami.

Agata w dzieciństwie miała ograniczone możliwości budowania poczucia własnej kompetencji. Jak każde dziecko potrzebowała kogoś, kto będzie wspierał jej samodzielność i uczył nowych rzeczy. Tak się jednak nie działo – taty nie było, mama była niedostępna (albo zapracowana, albo zmęczona), zaś babcia dawała odwrotny przekaz – „skoro nie umiesz, to nie rusz”. Dodatkowo gasiła inicjatywę małej Agatki karcąc ją słowami „po coś to ruszała”. W dorosłym życiu Agata ponosi koszty takiego wychowania. Znajdując się w sytuacji, w której zmiana pracy wydaje się być najlepszym rozwiązaniem, przeżywa bezsilność, ponieważ nie wie jak się za to zabrać. Nie chce szukać pomocy, żeby nie zawracać głowy (przekaz od babci) i nie męczyć innych (przekaz od mamy), a sama boi się podjąć inicjatywę żeby nie pogorszyć swojej obecnej sytuacji (przekaz od babci). W tej sytuacji pozostaje jej jedynie redukowanie napięcia przez kąpiele, wino i seriale. A to tylko pomaga jej wytrwać dłużej i nie przynosi rozwiązania.

Historia Marka to opowieść o dziecku nadopiekuńczych rodziców. Przesadna troska mamy i jej postawa „ja wiem lepiej” sprawiły, że Marek nauczył się kojarzyć oferowaną mu pomoc z poczuciem ograniczenia prawa do decydowania o sobie. Postawa ojca natomiast sprawiła, że w umyśle Marka pojawił się znak równości między byciem w sytuacji dokonywania wyboru a lękiem, że wyjdzie coś nieprzewidzianego, co skończy się źle lub postawi go w złym świetle. Dlatego też dokonywanie zwykłych wyborów kosztuje Marka dużo więcej stresu, niż osobę wolną od schematu zależności/niekompetencji.